Walentynki, czyli święto zakochanych przypadające 14 lutego nie musi być świętem nudnym, przesadnie słodkim, oklepanym i kojarzyć się wyłącznie z kiczem i tandetą. Nie musi to być tylko wyjście do restauracji na uroczystą kolację czy na romantyczny film do kina. Można spróbować zaaranżować je po swojemu, w ten sposób dodać pikanterii i rozniecić uczucia i sprawić, by życiowy partner poczuł się naprawdę jak jedyny ukochany. Jak to zrobić?

Na przekór

W tym szaleństwie może być metoda. Może w święto zakochanych warto się pokłócić? Drobna sprzeczka (o naprawdę nic wielkiego i ważnego) tego dnia z pewnością zbije z tropu stronę przeciwną, zasieje niepewność, być może również rozbudzi jakieś obawy. Niejeden mężczyzna pomyśli: „Te baby. Bardzo dobrze, niech dzisiaj siedzi sama, w końcu sama zawiniła”. I właśnie tego dnia, w ramach „przeprosin”, należy partnera zaskoczyć. Czymś miłym, szalonym, zupełnie nieprzewidywalnym. Czymś co lubi, czymś w nietypowej formie, czymś nowym. Czymś tylko i specjalnie dla niego. Lubi tańczyć? Zatańcz tylko dla niego. Lubi dobrze zjeść? Ugotuj coś, czego jeszcze nie próbował. Zaszalej i ty. Totalny wyraz zaskoczenia, radości i zadowolenia na twarzy mężczyzny będzie najpiękniejszym prezentem dla płci pięknej. Zaskocz go, a zobaczysz, jak bardzo będzie ci wdzięczny i na jak długo zapamięta ten dzień.

Miłość to skomplikowane uczucie, trzeba o nie dbać i je pielęgnować. Dla każdego ma inną twarz i inną skalę barw, ale jedno jest pewne – nie znosi nudy i szarości.